Bike Maraton #1 Wrocław - zgon na koniec

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria maratony (XCM)
Bike Maraton #1 Wrocław - zgon na koniec

MEGA 51,9 km, 02:06:48, 67/M2, 162 OPEN

Pierwszy w sumie taki sportowy weekend, żeby ścigać się w sobotę i niedzielę w moim wykonaniu.
Późno wstałem, dopiero o 8 rano zmęczony wczorajszym dniem. Ogólnie wszystko w biegu, późno zjadłem, późno wyruszyłem, na start przyjechałem po 15 km rozgrzewce na rowerze koło 10:15 dopiero, a o 11:00 był start, od 10:30 ustawianie do sektorów.
Niestety zima marnie przepracowana, do tego nawet 1000 km w kwietniu nie zrobiłem, wczorajsze zawody też dały w kość. Nie dałem sobie rady, mimo, że na początku leciałem jak głupi i wszystkich wyprzedzałem, to od ok. 40 km tzw. "zgon". I ratowałem się resztkami żeli energetycznych i turbosnackiem, które mi zostały w kieszonkach. I jakoś doczłapałem się do mety, było mi naprawdę ciężko, aczkolwiek jechało się dużo lepiej niż wczoraj. Tłok co prawda na trasie był spory, jednak dało się wyprzedzać.
Najgorsze było dublowanie wracających z MINI maratonu pod koniec, ja do nich "środek" a oni na środek zjeżdżali... albo "prawa wolna", żeby ostrzec że tam przejeżdżam, bo taki z MINI to różne dziwne rzeczy potrafi robić (vide doświadczenie maratończyka...). Jednego pana musiałem niestety zahaczyć barkiem tym samym ratując się samemu przed upadkiem (coś tam krzyczał, że "przesadzam, gdzie mi się tak śpieszy", chyba niektórzy nie rozumieją idei walki sportowej...).

Wracając do startu - oczywiście opóźniony z powodu olbrzymiej frekwencji, organizator podawał 1610 osób! Dobrze że poleciałem z pierwszego sektora M2 to nie było takiego tłoku. Trasa początkowo sporo obeschła w porównaniu do objazdu sprzed tygodnia. Leciałem, leciałem aż doleciałem dość szybko do pałacyku na wodzie w Wilanowie. Jechałem sam, nikogo przede mną, za mną dość daleko też. Więc szybko wskoczyłem na znany singiel i sprawnie go pokonałem. Rowy były całkiem ciekawe, SID się dość mocno ugiął, a ja sam próbowałem pokonać te kilometry jak najszybciej. Noga podawało, skurczów nie było, tętno dość wysokie. Jednak od 30 km zaczęło być coś nie tak. Mijałem się z Mateuszem Madejem, którego dzień wcześniej poznałem na zawodach w Warszawie, a nieszczęśnik złamał koło (!) i startował na rowerze crossowym brata - złapał kapcia we Wrocławiu. Potem doszedł mnie młodzik debiutant w tego typu imprezach Michał Cieślak, co mnie dość podłamało. Chwilę depnąłem mocniej w korby, odjechałem mu, jednak to szaleńcze tempo nie mogło długo trwać. Przed 40 km trasy osłabłem całkowicie. Od tego momentu nikogo już chyba nie wyprzedzałem do mety (oprócz dublowanych z MINI). Teraz trasa wiodła w przeciwnym kierunku aniżeli jechało się godzinę wcześniej. I tak jakoś doczołgałem się do mety. Końcówka jeszcze walka z jednym zawodnikiem (bezsensowna, bo i tak każdy ma indywidualny pomiar czasu...), niestety przegrana. I zrezygnowany wjazd na metę. Wynik tragiczny, nie powalający, można się załamać. Ale spodziewałem się, że tak będzie...
Mała regeneracja na bufecie na mecie, sporo pomarańczy i bananów, do tego wody. Potem rozmowa z Heavy Puchatkiem, z którym ścigałem się w zeszłym sezonie, przyjechał w sumie tuż przede mną, też nie trenował przez zimę...
Dalej rozmowy ze znajomymi z teamu AZS PWr, niemiła wiadomość od Józka managera - miał wypadek na trasie, rower trzeba było odebrać z biura zawodów. Chodzenie po miasteczku zawodów, rozmawianie ze znajomymi (pozdrowienia dla Pawła oraz Laury z e-bikerzone.com a także Marcina i Asi z ESKA Team) i później z członkami teamu. Udało nam się zrobić chyba po raz pierwszy tak liczne grupowe zdjęcie w nowych strojach (niektórzy mieli jednak jeszcze stare stroje ponieważ nowych nie odebrali?!), z Pawłem sprawdziliśmy wyniki i dość wcześnie pojechaliśmy do siebie, mając jeszcze 15 km do pokonania na rowerach... to był ciężki rozjazd.
O maratonie trzeba jak najszybciej zapomnieć, wyniku nie rozpamiętywać, a potraktować to tylko jako mocny i dobry trening. Całe szczęście, że obyło się bez defektów (chociaż piasta wydawała okropne dźwięki) i upadków.

Track GPS w serwisie BikeBrother.com

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ylisz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]