AZS MTB CUP #2 Przesieka - jak się nie dać

Sobota, 8 maja 2010 · Komentarze(0)
AZS MTB CUP #2 Przesieka - jak się nie dać

3/4 okrążeń, 01:30:38, 27 AZS U-23

Kolejne zawody z cyklu Akademickiego Pucharu Polski w Cross Country. Trasa ciężka z jednym trudnym technicznym zjazdem po kamieniach. Dość wcześnie przyjechałem do Przesieki razem z ekipą - trenerem Darkiem, Sławkiem i Pawłem. Na miejscu był także Wojtuś i Michał. Więc znane mi towarzystwo.

Wyścig poszedł fatalnie. Upadek na pierwszym okrążeniu wybił mnie z rytmu, pomimo iż jechałem tuż za Wojtusiem, a przed Michałem. Potem bolała mnie lewa ręka i nie chciało mi się już walczyć. Jak wyprzedzili mnie zawodnicy z elity na 3 kołku, wiedziałem, że już jest źle...

Start był kilkaset metrów niżej niż właściwa linia mety. Krótka rozjazdówka po asfalcie pod górę miała oddzielić "ziarno od plew". Najpierw nerwowe czytanie nazwisk generalki, start elity, 5 minut później orlików (w tym mnie, ostatni rok jednak w U-23...). Odliczanie, ostre strzelenie łańcuchów i przerzutek i poszła grupa mocno do przodu. Pierwszy, selektywny podjazd po trawie koło OW Kaliniec dał się wszystkim we znaki. Mnie potwornie bolały nogi, czuć było brak rozgrzewki. Gęsto, sporo ludzi, koła uślizgiwały, ogólnie nieciekawie. Gdzieś po prawej stronie z zaciśniętym i zębami wyprzedza mnie Wojtuś, pcha się jak prawdziwy hart na XC. Techniczny odcinek, kamień, podpieram się nogą i wyprzedza mnie także Michał. Jedziemy tak jeden za drugim chwilę. Potem wyprzedzam Michała i dojeżdżam do trudnej sekcji technicznej. Na treningu pokonałem ten zjazd za 3 razem, fakt, łatwy nie jest. Na zawodach jednak przesadzam, coś poszło nie tak i zaliczam fatalny upadek - lot przez kierownicę. Lecąc na twarz ratuję się rękami i mocno uderzam dłońmi o kamień, robiąc fikołka na prawy bok. Z tyłu atakuje mnie rower siodełkiem w plecy. Wstaję, ostrząsam się. Prawy róg zgięty w dół. Garmin Edge siedzi na kierownicy, nie pękł, żyje. Ja w przypływie adrenaliny biorę rower pod pachę i biegnę w dół. Do mnie leci ratownik czy wszystko w porządku, ja zdziwiony odpowiadam "Tak, wszystko ok". A on do mnie, że fatalnie to wyglądało... Domyślam się. Wsiadam na dole na rower i klnę na siebie, że jestem taki fatalny technicznie na zjazdach... A na treningu dałem rady. Widać, adrenalina, prędkość, tłok na trasie - i błąd. Trzeba było więcej potrenować ten karkołomny zjazd...

Potem jazda sekcją błotną, goni mnie Marek z Politechniki. Wojtusia i Michała nie widzę w ogóle. Odebrało mi chęć do walki i szybszej, żwawszej jazdy. Poza tym zaczęła boleć lewa dłoń i trudnością było mocniej chwycić kierownicę. Resztę wyścigu przejechałem siłą woli. Po tym błotnym i kamienistym szlaku. Podjazdy dawały się we znaki, i pokonywanie po raz trzeci trawiastego wyrypu mnie demotywowało. Przede mną był Michał, za mną Mateusz ze swoim skrzypiącym amortyzatorem. Przez dłuższy czas jechałem przed Michałem kiedy go wyprzedziłem, jednak popełniłem błąd i dałem się wyminąć. I tak dojechaliśmy do mety. Michał, ja, daleko w tyle Mateusz, który odpuścił. Gdzieś na końcu Marek, który zrezygnował po 2 kółku z walki.

Na mecie dowiaduję się, że trener też zrezygnował z walki po pierwszym okrążeniu. Zdenerwowało mnie to dość. Czyli nie będziemy mieć lidera na podium, w drużynówce też nie powalczymy. Jednak dzięki dwom Pawłom i Adamowi udało się wywalczyć drugie miejsce w klasyfikacji drużynowej. Co było dużym sukcesem.

Liczna reprezentacja Politechniki Wrocławskiej, 12-osobowa, napawała nadzieją przed kolejnymi zawodami. Dzięki chłopaki, że wam się chciało i w tak licznym gronie reprezentowaliśmy uczelnię i walczyliśmy na trudnej, ciężkiej i błotnej trasie w ramach akademickich zmagań.

Track GPS w serwisie BikeBrother.com

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa oteki

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]